Eldarya Wiki
Advertisement
Eldarya Wiki

Hej!

Tak jak pisałam wczoraj, rozszalałam się trochę z pisaniem i zmotywowana przez @PaniCienia rzuciłam sobie wyzwanie - napisać coś krótszego i nie o Nevrze xD. Tak się akurat składało, że miałam pod ręką pewien pomysł, to od razu wzięłam go na warsztat. Tekst będzie o Ezarelu, a właściwie o mojej teorii, która go dotyczy. Życzę miłej lektury i zapraszam do zgłaszania uwag xD (i zapoznania się z innymi moimi tekstami, haha xD)



Usłyszałam kobiecy krzyk z oddali. No, to chyba nam się udało – pomyślałam z satysfakcją. Byłam z siebie dumna, że tym razem dostałam ważną rolę w tej misji i nie miało to nic wspólnego z byciem przynętą. Co prawda Ezarel powiedział, żebym nie przyzwyczajała się, ale to miłe, że dostrzegł także inne moje zalety. Takie jak na przykład strzelanie z łuku, które trenowałam już od jakiegoś czasu i szło mi naprawdę nieźle.

Rozprostowałam palce prawej dłoni - by oddawać szybsze i pewniejsze strzały nie używałam rękawicy i pewnie jutro to odczuję. Ostrożnie upuściłam łuk na trawę, żeby mi nie przeszkadzał, po czym zeszłam z drzewa i ruszyłam na miejsce zbiórki.

Naszym celem było schwytanie tajemniczej kobiety, która wedle naszych informacji miała porywać dzieci. Nie mam pojęcia kim była i czy należała do jakiejś organizacji. Jednak byłam przekonana o jednym - brak widocznej reakcji z naszej strony sprawił, że zrobiła się zbyt pewna siebie i zaczęła działać tuż pod naszym nosem. To był jej błąd.

Osobiście uczestniczyłam w pościgu, który miał na celu doprowadzenie jej w odpowiednie miejsce, w którym już czekali Nevra z Valkyonem z bolasami. Wyszło nam świetnie, kobieta biegła idealnie, jak po sznurku – dokładnie tak jak to zostało przewidziane. W moim rejonie musiałam użyć kilku strzał, żeby wymusić na niej zmianę kierunku, ale dałam radę.

Tajemnicza postać leżała twarzą do ziemi - nie mogła się ruszyć, gdyż bolasy przytwierdziły jej ręce to tułowia i oplotły nogi w kostkach. Obok usiadł Shaitan i docisnął ją łapą do podłoża. Wpadła same po uszy, ale jakoś nie było mi jej żal.

Gdy zebraliśmy się na tej niewielkiej polanie - ja, Ezarel, Valkyon, Nevra, Cameria i Miiko, otoczyliśmy ją.

- To był mój plan, także pozwolicie, że będę czynił honory - odezwał się elf, ukłonił się i wystąpił przed szereg. Nikt nie miał nic przeciwko. Nevra odwołał swojego chowańca. Ezarel podszedł do tajemniczej postaci i jednym, stanowczym ruchem obrócił ją na plecy. Kaptur zsunął się jej z głowy, kiedy podnosła się do siadu. Okazało się, że ma maskę, podobną do tej, którą nosił Ashkore – choć nie okalała jej twarzy tak dokładnie jak ta Nieznajomego. Przywodziła mi na myśl raczej maskę balową, którą stworzył artysta zainspirowany smoczą zbroją.

Kiedy Ezarel pochylił się nad nią i wyciągnął rękę, żeby zdjąć tę maskę, skojarzenie ze Scoobie-Doo nasunęło mi się samo. Kątem oka popatrzałam na Shaitana – i nawet mamy swojego Scoobiego – pomyślałam i próbowałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, ale nie wyszło mi to za dobrze. Elf cofnął dłoń, odwrócił się i popatrzył na mnie z wyrzutem, a ja z całych sił usiłowałam być poważna.

- Przepraszam, mam skojarzenia – odezwałam się szybciej niż pomyślałam i niemal od razu pożałowałam.

- Nie wnikam, dlaczego masz jakieś *skojarzenia* ze związaną i bezbronną kobietą, Gardienne, ale czy mogłabyś odłożyć to na później? - odparł i uśmiechnął się złośliwie, a mi natychmiast przeszło. - Ciekawe, kogo my mu mamy – powiedział i w końcu jednym ruchem ściągnął maskę z twarzy kobiety. Ich spojrzenia się spotkały i elf cofałnął się o krok.

Natychmiast wyczułam zmianę nastrojów w naszej grupie. Niemal wszyscy byli zaskoczeni, słychać było nawet takie wspólne, zdziwione wciągnięcie powietrza. Tylko z Ezarelem działo się coś dziwnego. Elf wyraźnie zbladł, a potem się zaczerwienił. Przez tę chwilę, gdy go obserwowałam, widziałam jak się miotał między szokiem, niedowierzaniem, a... wściekłością? Naprawdę złego widziałam go tylko raz, kiedy okazało się, że jednak nie jestem tylko człowiekiem, ale tamto nie umywało się do tej złości, która teraz aż nim trzęsła. Byłam w szoku, nigdy nie widziałam go w takim stanie.

- Więc to cały czas byłaś... ty?! - wykrzyczał w kierunku obcej kobiety. Wykrzyczał? Ezarel naprawdę krzyczał? Kompletnie nie miałam pojęcia co się dzieje, patrzyłam po innych w poszukiwaniu zrozumienia, ale wszyscy odwracali wzrok od tej sceny, co mnie jeszcze bardziej skołowało. Tajemnicza kobieta milczała.

Nagle poczułam rękę na swoim nadgarstku, która pociągnęła mnie do tyłu. To była Miiko, która najwyraźniej zamierzała właśnie stąd odejść, ciągnąc mnie za sobą. Pozwoliłam jej na to.

- Miiko, o co chodzi...? - zapytałam. Kitsune milczała. Odezwała się dopiero gdy odeszłyśmy na kilka kroków.

- Gardienne, pamiętasz jak mówiliśmy ci kiedyś, że przed tobą była tu inna ludzka kobieta? - spytała. Musiałam zastanowić się chwilę, ale faktycznie przypominałam sobie taką rozmowę. Pamiętałam także jak Ezarel wypowiadał się o niej i nagle mnie olśniło.

- Tak – odparłam. - Nie mów że...

- To właśnie ona.

Advertisement